Zawartość tytanu w tytanie… karta Apple oszustem?
Nic z tych rzeczy! Nowa karta kredytowa Apple, powołana do płatności w sierpniu tego roku, została niemal przeceniona przede wszystkim za podejście do prywatności czy minimalizm estetyczny. Równocześnie podzieliła społeczność co do tego jak ją przechowywać.
Co więcej dokument związany z Apple Card pod niebiosa wychwala także, na przykład, laserowe trawienie z wielowarstwowym procesem powlekania, które to z kolei matuje jej biel.
Ponadto… tytan, o którym wspomniano w nim aż 13 razy!
Karta Apple z pechową trzynastką?
Tymczasem, jak powszechnie wiadomo, trzynastka lubi zadziwiać – przede wszystkim w złym znaczeniu. Ile razy pot garnął się Wam na czoło, gdy odkryliście, że ważne dla Was wydarzenie odbędzie się… w piątek 13-tego? Dlatego też reporterzy serwisu Bloomberg Businessweek postanowili sprawdzić zawartość tytanu w tytanie!
W efekcie jeden z tamtejszych reporterów udostępnił swoją osobistą kartę mineralogowi University of California. Ponieważ profesor Wenk użył skaningowego mikroskopu elektronowego lub urządzenia SEM – określił skład atomowy karty Apple precyzyjnie.
DNA karty Apple
Tymczasem okazało się, że Apple jak powiedział, tak i zrobił – zawarł w karcie… 90% tytanu! Poza nim w DNA „plastiku” znajduje się aluminium.
Co więcej, karta Apple nie jest jedynakiem w branży kart metalowych, ponieważ obok niej leżą już te od Chase czy American Express.
Apple z kolei wyróżnia się jej sprzedażą. Ponadto jest także pionierem w wynalazkach z lekkiego metalu od czasu śmierci laptopa PowerBook.
Karta Apple sprzedawana na kilogramy?
Dodatkowo inwestycja w kartę Apple okazuje się dość opłacalna, ponieważ gdy złoto stoi 1,5 tys. dolarów/31gram, tamten z kolei wart jest jedynie 25 dolarów/kg. Wypada więc nieco bladziej w tej kwestii, jednak dostajecie gwarancję co do jego wytrzymałości mechanicznej!
Jednak – czy aby na pewno..? W międzyczasie przecież dano Nam inne informacje co do jej przechowywania. Jak więc żyć?