Płatności zbliżeniowe królem – terminale płatnicze w Polsce

Koronawirus wciąż się panoszy, jednak terminale płatnicze w Polsce próbują dać mu radę! Narodowy Bank Polski zaktualizował w zeszłym tygodniu tablice statystyczne dotyczące rynku kart płatniczych o dane za pierwszy kwartał tego roku. Dziś jednak o tym, gdzie tymi kartami płacić. A można już niemalże wszędzie!

Bank centralny podał, że koniec marca tego roku opiewał na ponad 943 tys. terminali płatniczych.

To z kolei oznacza, że jest ich już o blisko 37 tysięcy więcej niż w grudniu zeszłego roku i 120 tys. niż w analogicznym okresie 2019. Co ciekawe, to kolejny już kwartał, w którym terminale płatnicze w Polsce rosną jak na drożdżach. 

Karta płatnicza posłużyła klientom na przestrzeni kwartału do realizacji transakcji zarówno gotówkowych, jak i bezgotówkowych średnio 37 razy, co różni ją bardzo nieznacznie od wartości wskaźnika w okresie poprzedzającym (tj. 40-krotnego użycia pojedynczej karty na przestrzeni IV kwartału 2019 r.).

W I kwartale 2020 r. pojedyncza transakcja dokonana przy użyciu karty płatniczej wynosiła średnio 123 zł (co jest wartością bardzo zbliżoną do wyniku w poprzednim kwartale 124,0 zł). Natomiast w omawianym kwartale średnia wartość pojedynczej transakcji zbliżeniowej wyniosła 55 zł (w poprzednim kwartale wynosiła 56 zł).

raport NBP.

Terminale płatnicze ratunkiem przed koronawirusem?

Tymczasem pojawiają się więc spekulacje – dlaczego terminale płatnicze panoszą się w Polsce? To z jednej strony nic złego, wręcz postęp technologiczny, a z drugiej… skąd ten skok?

Ano, po pierwsze to zasługa fundacji Polska Bezgotówkowa, która niedawno ogłosiła, że w ramach finansowania budowy sieci akceptacji kart w kraju zainstalowała już 200 tys. urządzeń. Wszystkie  z nich są dodatkowo przystosowane do płatności zbliżeniowych. Do mobilnych też niewiele im brakuje. 

Po drugie… koronawirus też z pewnością nie był obojętny podczas podejmowania decyzji o ów rozwiązaniu.

Pełen raport dostępny jest tutaj.