Do 3 mld PLN sztuka – czy polskie banki cienko przędą?
Nastały ciężkie czasy dla każdej branży. Koronawirus szaleje, gospodarka upada, a polskie banki przędą cienko. A przynajmniej biedniej niż w analogicznym okresie zeszłego roku. I to o połowę.
Bankowość najwidoczniej także znalazła się w kryzysie. A co za tym idzie – olskie banki w tym roku zarobią z pewnością mniej niż 10 mld PLN. W tej kwestii wracamy do roku… 2009!
Tymczasem dane, które prezentują polskie banki publikowane przez Narodowy Bank Polski rozwiewają wszelkie wątpliwości. Dlaczego?
Ano przede wszystkim dlatego, że wartość bilasowa kredytów hipotecznych w maju spadła o blisko 2 mld PLN względem kwietnia tego roku. Z kolei ten okres zeszłego roku stanowił wzrost o aż 5 mld PLN, a dwa lata temu… 9 mld!
Teraz jednak sprzedaż kredytów hipotecznych… leży i kwiczy! Najbliżsi w osądach są ekonomiści, którzy jasno dają nam do zrozumienia, że hipoteki w maju stanęły w miejscu. I to niemal całkowicie.
Polskie banki w obliczu kredytów…
W międzyczasie kredyty konsumenckie… leżą obok hipotecznych! Majowa suma bilansowa opiewa na 166,4 mld PLN – aż o pół miliarda mniej niż w kwietniu i 1,5 na kanwie styczniowej.
Hamowanie, które zaliczyły kredyty konsumenckie można więc odznaczyć jako to awaryjne. Jednak to nie tylko smutna wiadomość dla banków, ponieważ cała gospodarka napędzana jest przecież konsumpcją.
W efekcie mniejsza sprzedaż kredytów odbije się na PKB. Nawet jeśli kolejne miesiące przyniosą nieco więcej pozytywnych informacji – odrobienie wyniku prawdopodobnie okaże się niemożliwe.
Kluczowe będą więc kolejne miesiące. Istnieje szansa, że spory wzrost bezrobocia przełoży się na wzrost ryzyka, które polskie banki już wpisały w ten rok.
Polskie banki to nie tylko ekonomia
Jednak, by odrobić straty finansowe – ważne są także nastroje społeczne. Wyobraźmy sobie jak ucierpi rynek, gdy jedno, drugie i trzecie młode małżeństwo dostanie odmowę na udzielenie kredytu.
Obok nich stracą na odmowie też podmioty trzecie – firmy budowlane i wykończeniowe. Z kolei sami klienci nie lubią, gdy się im odmawia. Wówczas potrafią zrezygnować na chwilę z konsumpcji w ogóle..
A ponieważ bankowość zaliczyła już spadek o 43% – jeśli sytuacja się utrzyma – dobijemy do brzegu, przy którym cumowaliśmy 11 lat temu.
A co na to fintech?
Ten z kolei… traci razem z bankowością. Poza Revolutem nie ma challenger banku w kraju, który zdobyłby udział w rynku. A przynajmniej ten znaczący.
Polskie banki wydały na innowacje w zeszłym roku blisko 1,7 mld PLN. Drugie tyle na ich utrzymanie. Z kolei COVID przyszedł i zabrał. A już na pewno zahamował inwestycje w tym zakresie. No, a zdawało się, że fintech napędzi nam gospodarkę tak, że ta już się nie zatrzyma…
Teraz polskie banki nie są już skore do inwestycji w innowacyjne startupy. Chodzi przede wszystkim o to, że te mają, jak na razie, dość skromny potencjał. Dodatkowo klimat inwestycyjny polskich banków maleje teraz wprost proporcjonalnie do cięcia kosztów.
Polskie banki w żałobie
Sytuacja jest daleka od dobrej. O tej z kolei świadczy dysproporcja w wycenach polskiej bankowości. W efekcie kapitalizacja największego polskiego banku wynosi 29 mln PLN, Pekao – 14,4 mld PLN, a Santandera 17,7 mld PLN. To jednak bardzo szybko się zmienia.
Wszystko płynie…
Na rynku bankowości mamy teraz całkiem szybką kolejką, a ruchy 5% w te czy wewte na nikim nie robią już wrażenia. I teraz z kolei pojawia się pytanie, czy to polskie banki są niedoceniane, a zagranicznych traktuje się hojniej? Czy może to my nie doceniamy tego, co mamy?
Jedno jest pewne – warunki ekonomiczne i gospodarcze są teraz nieco bardziej oziębłe.